Czemu to rozróżniam?
Żeby nazwać i w różny sposób korzystać z dwóch odmiennych procesów.
Emocje zawsze mają przyczynę – uczucia nie mają przyczyny.
Emocje pojawiają się z rozładowania napięcia (są w pewnym sensie wybuchem) – uczucia swobodnie płyną w otwartości na ten przepływ.
Emocje można skontrolować i wywoływać kiedy się tylko chce – uczucia są niezależne od naszej woli, możemy jedynie się na nie otworzyć i dostrajać do nich poprzez zaufanie.
Bazując na emocjach, nakręcając się, szybko się wypalamy i motywacja znika tak szybko jak się pojawiła.
Natomiast, bazując na uczuciach, motywując się uczuciami, mamy trwały fundament i możemy zawsze na nich polegać.
Jednak to nie znaczy, że emocje są złe, czy niepotrzebne. Korzystamy z nich w rozładowywaniu różnych napięć.
Ważne jest w tym uczenie się rozładowywania ich we właściwy sposób, czyli nie krzywdząc siebie, ani innych.
Pułapką w emocjach może być nawyk gromadzenia napięć i późniejsze, ciągłe, bezrefleksyjne rozładowywanie ich.
Świadome i głębokie przeżycie emocji, często uwalnia od tego błędnego koła.
Uczucia zawsze mają pozytywne konsekwencje. Energia uczuć nigdy się nie wyczerpuje. Wszystkie uczucia są przyjemne i nie uzależniają. Uczucia rozszerzają świadomość. Uczucia są świetnymi nauczycielami. Im bardziej subtelne, tym mają większą moc.