Kiedy systematycznie medytujemy, może pojawić się nadmiar energii.
Wraz z nim pojawiają się pomysły, co z nią robić.
Może nam przyjść do głowy, żeby nadmiarem swojej energii życiowej dzielić się z innymi.
Wydaje się to dość szlachetne i pomocne, jednak na dłuższą metę problematyczne.
Oddając własną energię, tworzymy kanały, które w momentach naszej
słabości, dalej mogą działać – tyle, że wydaje nam się wtedy, że to ktoś
nam kradnie energię.
Niestety często tego nie kojarzymy i nie dostrzegamy własnej odpowiedzialności za taki stan rzeczy.
Kolejną konsekwencją jest uzależnianie innych od naszej energii.
W ten sposób blokujemy rozwój i dojrzewanie do samodzielności tych osób.
W takim razie co począć z tym nadmiarem swojej energii?
Ponieważ medytacja otwiera na świadomość wartości pomagania innym –
możemy pomagać ludziom, ale DZIĘKI tej energii, a nie TĄ energią.
Właściwe pomaganie innym, dodaje nam jeszcze więcej energii, a nie zabiera.
Czasami zapominamy jak ważne jest korzystanie z własnych zasobów energii na swój własny pożytek. Na swój dalszy rozwój, na który również potrzebujemy wiele energii.
W medytacji uczymy się doświadczać stopniowo coraz większy nadmiar energii.
Uczymy się nie tylko z niej korzystać, używać jej – uczymy się z nią, i w niej przebywać i pozwalać jej po prostu być.
Uczymy się zaufania do życia i do swojej duchowości.