Wewnętrzne dziecko
Zabawa i ciekawość dziecka jest niezbędna do doświadczania szczęścia.
Szczęścia nie da się zaplanować.
Szczęścia nie da się przeżywać „na głowę” i zbyt poważnie.
Szczęście nigdy nie stanie się rutyną.
Masz w sobie ciekawość dziecka i ogromne pragnienie zabawy.
Każdy ma.
Jedni to przejawiają, inni skrywają przed sobą i przed światem.
Jedni pozwalają sobie na to tylko trochę, inni w pełni.
Na ile otworzysz się na zabawę i ciekawość dziecka w sobie – na tyle ogarnie Cię poczucie szczęścia.
Jednak u dorosłych, bycie dzieckiem i ciągła zabawa, kojarzy się z brakiem odpowiedzialności. Przychodzi zderzenie z rzeczywistością i kończy się zabawa. Człowiek staje przed dylematem, co zrobić ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Wybierając tłumienie i chowanie swoich dziecięcych potrzeb – skazuje się na zgorzknienie. Natomiast wybierając dziecięcy brak odpowiedzialności – życie boleśnie przypomina o konsekwencjach – to inni decydują o takiej osobie.
Nie musimy wybierać: „albo dziecięcy duch w nas, albo dorosłość”.
Możemy pogodzić w sobie te, z pozoru sprzeczne cechy.
Będąc dojrzałym, odpowiedzialnym człowiekiem, możemy jednocześnie akceptować w sobie beztroskę dziecka.
Zaopiekuj się dzieckiem w sobie.
Kiedy je zlekceważysz – ono przejmie kontrolę nad Tobą w starości.
W każdym wieku możesz odzyskać swoje wewnętrzne dziecko.
Słuchaj go – ono nauczy Cię lekkości i łatwości w życiu.
Dziecko w Tobie jest Twoim szczęściem.
Weź odpowiedzialność za swoje szczęście.
Jak ktoś źle życzy, to znaczy, że sam jest zagubiony. Nie jest szczęśliwy. Nie czuje się sam ze sobą dobrze. Nie chce się przed sobą do tego przyznać. Ucieka od siebie. Czasami z rozpaczy atakuje innych. Nie chce tego po sobie pokazać. Udaje silnego.
Każdy z nas potrzebuje miłości. Każdy z nas o nią woła. Każdy z nas inaczej, po swojemu.
Prostota dyktuje powiedzenie wprost: „potrzebuję miłości”, „kochaj mnie”, „przyjmij moją miłość”.
Żeby komuś pomóc odnaleźć siebie i miłość w sobie – najpierw samemu trzeba odnaleźć siebie miłość w sobie.
Jeżeli ktoś Ci źle życzy – odnajdź miłość w sobie w tej relacji.
Walcząc, obwiniając – stawiasz się w takiej samej roli co ta osoba – w zagubieniu miłości.
Kiedy odnajdziesz miłość w sobie w tej relacji – kieruj się miłością. Miłość jest największą mocą. Miłość zawsze daje najlepsze rozwiązanie. Miłość rozpuszcza największe mury. Rozjaśnia największe mroki. Prostuje największe zawiłości.
Miłość jest cierpliwa i nie narzuca się. Kiedy ta osoba nie chce miłości, bo nie jest gotowa – nie narzucaj się. Kieruj się miłością, akceptuj tą osobę taką jaka jest. Idź swoją drogą. Nie odpowiadasz za tą osobę. Nie musisz z nią walczyć. Miłość wypełni Cię poczuciem niewinności. Miłość da Ci wewnętrzną równowagę i spokój. Odnajdziesz pełne bezpieczeństwo i niezależność w miłości.
Pozwól miłości działać.
Pozwól miłości działać w tej relacji.
Pozwól miłości działać w Twoim życiu.
Pozwól miłości działać w Tobie.
Głębia
Dialog
Nie zawsze najlepsze są słowa, żeby coś przekazać.
Słowa czasami rozumiemy inaczej od rozmówcy.
Nie zawsze właściwie wyczuwamy intencje rozmówcy.
Nie musimy być jasnowidzami.
Czasami emocje przesłaniają rozumienie.
Innym razem, rozumienie przesłania odczuwanie.
Kiedy nie słuchamy, bo mamy gotową koncepcję – nie rozmawiamy – prowadzimy monolog.
Kiedy projektujemy własne emocje na drugą osobę – nie rozmawiamy – prowadzimy monolog.
Kiedy nie wiemy – pytajmy.
Nie jesteśmy pewni? – dopytajmy.
Miejmy odwagę naprawdę rozmawiać.
Miejmy odwagę słuchać cierpliwie.
Zapewne czasami prowadzisz dialog wewnętrzny.
Niech to będzie prawdziwa, dojrzała rozmowa.
Słuchaj siebie z szacunkiem i mów do siebie z szacunkiem.
Dogaduj się ze sobą – nie tylko słowami – wsłuchaj się we własne uczucia.
Będąc w zgodzie ze sobą – łatwiej dogadasz się z innymi.
Niewinność
Niewinność najczęściej kojarzona jest z małym dzieckiem. Ewentualnie z uniewinnionym przez sąd oskarżonym. Czy kojarzymy niewinność na co dzień ze sobą? Czy ten temat jest dla nas łatwy kiedy się z nim mierzymy?
Pomimo, że niewinność jest kojarzona z małym dzieckiem – dzieci bywają obwiniane. Obwiniane są z różnych powodów. Czasami, bo coś źle zrobiły – zdaniem obwiniającego. Czasami dla przejęcia kontroli nad dzieckiem. Dziecko uczy się, o swojej winie i samo zaczyna obwiniać siebie w różnych sytuacjach i z różnych powodów.
Jako dorośli również doświadczamy obwiniania. Jednak to, czy damy się obwinić, tak naprawdę zależy od tego, czy sami wierzymy w sens obwiniania. Jeżeli w to wierzymy – nadajemy moc obwinianiu. Sami obwiniamy innych i oczekujemy, że to zadziała. Niestety to działa w dwie strony. Nie da się tego rozdzielić. Wyobrażenie, że obwinianie ma sens, działa w głowie właściciela na niego samego podwójnie. Kiedy obwiniamy innych, utwierdzamy się w tym i z większą mocą potem obwiniamy siebie.
Jest tylko jedno skuteczne rozwiązanie. Odpuścić obwinianie w ogóle. Koncentrować się na poczuciu niewinności w sobie i wobec innych.
Jak czuć się niewinnym, mając świadomość swoich przewinień? Czy na pewno jest rozsądne uważać za niewinnego, kogoś kto nas skrzywdził?
Warto tu odróżnić pojęcie odpowiedzialności i niewinności. Kiedy ktoś krzywdzi – jest za to odpowiedzialny. Kiedy sami robimy coś, za co czujemy się winni – jesteśmy, jako dorosłe osoby odpowiedzialne za to co robimy. Poczucie winy jest emocją i wypływa z sumienia. Emocja ta, jak każda inna, trwa chwilę. Po rozładowaniu energii, możemy wyciągnąć wnioski i podjąć na przyszłość nowe decyzje.
Uczymy się tak żyć, żeby czuć się niewinnie.
Intuicja zawsze nas prowadzi tak, żebyśmy czuli się niewinnie.
Niewinność to czyste sumienie.
Niewinność to fundament do szczęśliwego życia.
Niewinność to wolność.
Niewinność to moc.
Jestem niewinny
Jesteś niewinny
Jesteś niewinna
Dobrobyt
Świadomość dobrobytu.
Doświadczanie dobrobytu.
Od czego zależy dobrobyt?
Jak osiągnąć dobrobyt?
I czym tak naprawdę jest dobrobyt?
Pierwsze skojarzenie to zapewne posiadanie dużej ilości pieniędzy i dóbr materialnych.
Jeżeli jesteśmy w ich posiadaniu i nie przeszkadzają nam się cieszyć życiem to będziemy w dobrobycie.
Jednak, jeżeli nie potrafimy cieszyć się życiem, to żadna ilość pieniędzy i najdroższych dóbr materialnych nie da dobrobytu.
Dobry byt.
Dobro byt.
Kiedy doceniamy to co mamy i zaspokajamy swoje potrzeby – to mamy dobrobyt. Doświadczamy dobrobytu.
Możemy próbować wypełnić w sobie poczucie braku, gromadzeniem przedmiotów – ale to nie zapewni dobrobytu.
Gromadzenie kapitału, majątku jest cenne, kiedy nie opieramy na nim swojej samooceny, poczucia bezpieczeństwa i dobrobytu. Jedno drugiego nie zapewni. Stworzyć może jedynie iluzję. Kiedy uzależniamy jedno od drugiego, trzymając się iluzji, zaczynamy napinać się i bać o to, że ta bańka może prysnąć. Łudzimy się, że to dlatego, że jeszcze za mało mamy.
A tymczasem okazuje się, że zawsze mamy wystarczająco dużo.
Zawsze możemy doświadczać dobrobytu.
Zawsze możemy cieszyć się tym co mamy i doceniać to.
Życzę nam wszystkim dobrobytu – Dobrego Bytu.
Nawyki
Mówi się, że przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Nawyki są niezbędne do funkcjonowania. Mamy bardzo wiele różnych
nawyków. Wielu z nich nawet sobie nie uświadamiamy. Części z nich wcale
nie musimy być świadomi. Działa? – i dobrze.
Nawyki tworzą się przez powtarzanie. Mamy nawyki mięśniowe, ogólnie
cielesne. Emocjonalne. Wyobrażeniowe, mentalne. Uczuciowe, medytacyjne.
A raczej nawyki dostrajania się do wyższych wibracji, bo stan medytacji
i uczyć wyższych, jest zawsze w sferze spontaniczności.
Mamy nawyki, które nam szkodzą, albo, które są obojętne i takie, które nam służą.
Jak zmienić swoje nawyki które nam szkodzą?
Przyjrzyjmy się takiemu przykładowi: nawyk garbienia się. Jest związany z psychicznym chowaniem się w sobie. Może być zamykaniem się, w poczuciu winy, wstydu i lęku. Z tym wiążą się adekwatne nawyki wyobrażeń i myślenia. Te wszystkie sfery są ze sobą połączone i wpływają na siebie wzajemnie. Możemy działać na jedną z tych sfer, ale zmiany wtedy będą trudniejsze i wolniejsze. Kiedy natomiast oddziałujemy naraz na więcej sfer danego nawyku – wtedy zmiany są o wiele łatwiejsze, szybsze i trwalsze.
Niszczący nawyk zmieniamy nie poprzez samo usunięcie go. To tak nie zadziała, trzeba wyrobić nowy, zdrowy nawyk. Nowy nawyk wymaga wielu, a czasami bardzo wielu powtórzeń. Powtórzenia, które są oddalone od siebie w czasie – też dadzą słabszy efekt. Systematyczność ma tutaj kluczowe znaczenie.
Wracając do garbienia się, warto połączyć odpowiednie ćwiczenia fizyczne z odreagowaniem stłumionych emocji. Niekoniecznie w tym samym czasie. Do tego warto dodać odpowiednie afirmacje – pozytywne stwierdzenia zgodne z prawdą, które wzmocnią zdrowe myślenie o sobie.
Warto też wesprzeć cały proces odpowiednim odżywianiem, tak, żeby wzmocnić ciało i psychikę.
Chcemy dokonać zmiany. To co nowe, często jest nieznane. Może mamy jakieś wyobrażenia o tym, ale i tak jest to obce, bo tego nie doświadczyliśmy. Dlatego czasami nie udaje nam się dokonać pełnej zmiany. Nie znamy tego zdrowego nawyku, którym chcemy zastąpić stary.
Wtedy warto medytować i kontemplować to, co chcemy osiągnąć.
Zanim dokonamy zmiany, kontemplujemy niewinność, poczucie bezpieczeństwa, odwagę, zaufanie. Medytujemy nad prawidłową postawą. Medytacja nie jest działaniem tylko w wyobraźni. Medytacja to doświadczanie tego zdrowego stanu w sobie.
W medytacji możemy dotrzeć tam, gdzie jeszcze nie jesteśmy gotowi dotrzeć poza medytacją.
Powtarzając medytację na wybrany temat poznajemy coraz głębiej i pełniej swój cel.
Oswajamy nieznane.
Koordynując w medytacji swoje zmienianie nawyków, dokonujemy lepszych, bardziej świadomych wyborów.
Który swój nawyk chcesz zmienić?
Sen
Tej nocy miałem sen, który zapamiętałem i odczytałem przesłanie.
Sen był z tych, po których, po przebudzeniu potrzeba chwili, żeby dojść do tego, że to był sen.
Wykładam towar w supermarkecie (15 lat temu skończyłem czteroletnią pracę w jednej z sieci). Sytuacja dosyć nietypowa, bo to cała wielka paleta z samych pudełek z zapałkami. Oczywiście we śnie czułem, że to normalka. Wykładam. Coś tam się posypało na bok, na paletę sąsiednią. Zbieram i zaczynam rozpalać ognisko. Tak, rozpaliłem ognisko w supermarkecie. Patrzę dookoła, bo czułem, że lepiej żeby tego inni nie widzieli. Zajęła się sąsiednia półka. Ugasiłem. Potem jak poczułem, że ogień już się pali bezpiecznie, poszedłem i się obudziłem.
Czyżbym wypalał przeszłość? 😉
W przeszłości, kiedy pracowałem w supermarkecie, czułem, że to nie jest moje miejsce. Czułem, że to nie jest to, co bym chciał robić. Że to nie jest to, w czym jestem dobry i do czego mam predyspozycje. Oczekiwałem, że mogę się spełnić wyłącznie w swoich pasjach, a tamtą pracę traktowałem jako niewdzięczny przymus. Na początku pracowało mi się ciężko. Nie chciało mi się tego robić. Nie wierzyłem, że to ma sens. Taka karma – mnich nie może kalać się pracą.
Cały czas pracowałem nad sobą. Medytowałem. Pracowałem nad samooceną i pozytywnym nastawieniem. Po czterech latach, pracowało mi się już całkiem nieźle. Zacząłem nawet mantrować afirmację w pracy: „lubię to co robię, robię to co lubię”. I nareszcie poczułem spełnienie. Klienci doceniali moją życzliwość, zwierzchnicy zaangażowanie. Poczułem, że mogę odejść, pójść dalej i nie wracać.
To było bardzo cenne doświadczenie. Nauczyło mnie pokory, zaangażowania i wytrwałości. Ta praca dawała mi dużo przyjemności, ale dopiero, kiedy włożyłem w nią serce. Wcześniej chciałem przeskoczyć ten etap. Chciałem żeby moją pracą była moja największa pasja – pomaganie ludziom na warsztatach z rozwojem i prowadzenie indywidualnych sesji rozwoju. Pomimo, że robiłem to jeszcze wcześniej – nie byłem gotowy robić tego na większą skalę. Musiałem przejść jeszcze inne etapy w życiu, żeby dojrzeć do otwartości na większy przepływ energii. Codzienna medytacja w końcu wypracowała swobodny i niezakłócony przepływ energii.
Niezależnie od tego na jakim etapie swojego życia jesteś – możesz czuć spełnienie i sens tego co robisz. Życie to zmiany, a spełnienie pozwala iść do przodu. Spełnienie zależy tylko od Ciebie, od Twojego nastawienia. Ciesz się każdego dnia swoją pracą, swoją nauką i swoją pasją. Doświadczaj szczęścia w byciu dobrym człowiekiem.
Dzisiaj od rana towarzyszył mi smutek, nie cały czas, ale lekko o sobie przypominał. Nie czułem go jako problem, chociaż wiedziałam, że przypomina mi o problemie. Kiedyś w nim trwałem dniami i tygodniami. Był czas kiedy nie widziałem z niego wyjścia. Prawie jakbym nie chciał z niego wychodzić. Jakbym się przyzwyczaił. Czułem się wtedy w potrzasku, zamknięty, a teraz patrzyłem na niego jak na starego przyjaciela. Poczułem ile pracy dla siebie już zrobiłem. Ten smutek już mnie nie bolał, nie czułem nawet go jako smutek. Bardziej czułem wyobrażenie, coś co jest pewną formą napięcia i przypominania o czymś. Przecież emocja zawsze trwa bardzo krótko, podobno do około półtorej minuty. Więc co trwa dłużej? Co czułem jak nie była to emocja? Nie był to smutek? Myślę, że z czasem był to opór przed przeżywaniem wkoło tej emocji. Z oporu wytworzyło się chroniczne napięcie w psychice, które nazywałem smutkiem. A z czasem nawet tego nie nazywałem, stało się dla mnie to niezauważalnym tłem.
Często spotykam ludzi, którzy wydają się smutni, wyglądają na takich, na ich twarzach maluje się smutek. A kiedy poznaję ich bliżej, obserwuję wiele radości. Obserwuję w nich przeszłość, jak starą bliznę, po cierpieniu. Obecnie są bogatsi i mądrzejsi. Są doświadczeni i wyciągnęli ze swojej historii takie wnioski, że potrafią się cieszyć, nawet mając świadomość swoich przeszłych, bolesnych przeżyć.
Radość której się poddaję, przytula moje dawne smutki, moje zagubienie.
Radość rozjaśnia moje samopoczucie, nawet te, które wcześniej mnie męczyło.
Radość jest delikatna, nienachalna, cierpliwa i akceptująca …również smutek.
Radość jest przyjemna i czuję się w niej spełniony.
Radość 🙂